Trasa/ Route:
Tuscumbia, Alabama – Pulaski, Tennessee 93km
Start: http://bit.ly/StartFCRDay1
Meta: http://bit.ly/MetaDay1
Relacja / Relation (english below)
Podróż o długości 1000 mil zaczyna się od pierwszego kroku. Dzisiaj postawiliśmy go, a potem już były tysiące następnych. 1000 km to milion metrów. Włos powiększony milion razy ma średnicę 100 m, a gdyby mucha była milion razy większa miała by długość 7 kilometrów. 1000 km to dużo, bardzo dużo. Cóż to jednak przy niewiarygodnym wysiłku Helen Keller.
Urodzona 27 czerwca 1880 r. w Tuscumbii, mała Helenka w wieku 19 miesięcy ciężko zachorowała i w efekcie straciła wzrok, słuch i częściowo zdolność mówienia. Nie przeszkodziło jej to w nauczeniu się kilku języków, zaangażowaniu się w prace społeczne, poświęcając swoje życie pomocy innym osobom upośledzonym. Napisała wiele książek. Była jedną z najbardziej aktywnych i rozpoznawalnych na całym świecie członkiń organizacji Lions.
Dla nas zrobienie pierwszego kroku tego rocznego Freedom Charity Run właśnie w Tuscumbii było najwyższym zaszczytem. Zrobiliśmy go w towarzystwie burmistrza miasta, Liona Johna (90 letniego inicjatora budowy pomnika Hellen Keller) wielu lokalnych działaczy, reporterów, a także Anne Shuemaker, która wstała o 4.00 rano aby dojechać ze swojego miasta i być dzisiaj z nami. Cóż za wspaniała uroczystość.
Potem temperatura tylko rosła, ta na termometrze. Momentami podchodziła pod 35 stop. i ani kropelki deszczu. Zaraz po starcie biegnąc z Danielem, na pierwszym zakręcie pogubilismy się z Jackiem i Mateuszem, którzy jechali wypożyczonym eskort car. Oni skręcili w prawo, ale nieco wcześniej, a rzekę Tennessee przejechali i owszem ale nie tym mostem co my. Z wywieszonymi językami ledwo się czołgaliśmy. Musieliśmy wyglądać na prawdę marnie, skoro przypadkowa nastolatka poczęstowała nas dwiema wodami, proponując nam po ich wciągnięciu zaraz dwie następne.
W końcu po naszym szczęśliwym ponownym spotkaniu z resztą teamu ustaliliśmy zasady : biegniemy parami, a druga para jedzie równoległe samochodem, uzupełniając jak można benzynę, wody i jedzenie. Bezwzględnie przestrzegamy, że każdy z nas musi przebiec minimum 25% trasy.
W międzyczasie, tuż przed Pulaski, przekroczyliśmy granicę ze stanem Tennessee. Opuściliśmy gościnną Alabamę. Pulaski, do którego dobiegliśmy ok 17.20, powitał nas głównie upalnym powietrze. Jutro rano planowana jest nasza wizyta w Commercial Chamber miasta, a potem rekordowo długi odcinek 118 km. Wypijemy zapewne galony wody. Oby nam pomogło przetrwać w tym piekle. Piszę z rozmysłem, jutro ma być jeszcze ciepłej.
A journey of 1000 miles begins with the first step. Today we set him up, and then there were thousands more. 1000 km is one million meters. Hair enlarged a million times has a diameter of 100 m, and if the fly was one million times bigger, it would be seven kilometers long. 1000 km is a lot, very much. What it is if we’re talking about incredible effort of Helen Keller.
Born on June 27, 1880 in Tuscumbia, small Helen at the age of 19 months was seriously ill and as a result she lost her sight, hearing and partly speaking ability. This did not prevent her from learning several languages, engage in social work, devoting her life to helping other people with disabilities. She wrote many books. She was one of the most active and recognizable members of the Lions.
For us, the first step in this annual Freedom Charity Run in Tuscumbia was the highest honor. We made him in the company of the mayor of the city, Lion John (90-year-old initiator of the Hellen Keller monument building), many local activists, reporters, and also Anne Shumaker, who got up at 4.00 in the morning to get out of her town and be with us today. What a great celebration.
Later the temperature just grew, this on thermometer. At the times approached at 35 degrees and no rain droplets. Just after start running with Daniel, on the first corner we got lost with Jacek and Mateusz, who were driving in the rented escort car. They turned on right, but a little earlier, and they crossed Tennessee river but not by this bridge, what us. With our tongues outside from the hot we were barely crawling. We had to look really bad, if accidental teenage girl gave us two bottle of water, offering us two more, immediately just after we drink it.
Finally, after our happy reunion with the rest of the team, we set the rules: we run in couples and the other couple is riding a parallel car, supplementing as it only possible with petrol, water and food. We strictly follow that each of us must run at least 25% of the tour.
In the meantime, just before Pulaski, we crossed the border with the Tennessee state. We left hospitable Alabama. Pulaski, which we run to about 5.20 p.m. welcomed us mostly by hot air.
Tomorrow morning our visit is planned in the Commercial Chamber of the city, and later record long stretch of 118 km. We probably drink gallons of water. We hope that it will help us to survive in this hell. I am deliberately writing, tomorrow will be warmer.