Select Page

Relacja / Relation

Dzień 7, 2.07.19, Ljubljana- Treste 89 km.

Eivin z Norwegii zrobił nam zdjęcie na tle „naszej” Toyoty użyczonej przez Darka Bońkowskiego. Riccardo z Brazylii najpierw nam się przyglądał, a potem zapytał czy może kupić taką piękną koszulkę, w której biegniemy- daliśmy mu w prezencie.
Specjalnie dla naszego drugiego sponsora Brooksa umyliśmy rankiem nasze przewygodne buty biegowe, aby wypadły godnie. Okazją do zdjęć był półmetek. Wypadł dokładnie 500 m przed metą w Ljubljanie- na naszym liczniku jest już 519,5 przebiegniętych kilometrów. Zostały tylko 4 dni, a do przebiegnięcia tyle samo co w minione 6. Czekają nas 3 etapy ponad 100 km, w tym dwa ponad 150. Temperaturka bez zmian 33-36. Będzie się działo…
Na granicy z Włochami w Fernetti czeka na nas grupa słoweńsko- włoska. Ze strony naszych byłych już gospodarzy witają, a następnie żegnają nas Barbara Cepirlo and Damian Grmek z Lions Club Sezana. Jest także Gregoretti Marco, mer granicznego miasta.
Ze strony Lions z Treste jest Anna Dessau z mężem Giulio oraz Marta Trojniak z mężem Mateo. Marta jest Polką mieszkającą we Włoszech wiele lat. To Anna z Martą zorganizowały nasz etap do Triestu i pobyt w tym przepięknym mieście. Dzięki Wam Kochane Dziewczyny.
Drużyną włoskich biegaczy dowodzi 80. Ruggero prezes G.S. San Giacomo. Dyktuje ostre tempo. Nawet nasi biegacze muszą go hamować.
O 17.00 wbiegamy na przepiękny Piazza Unita d’Italia. Biegacze w liczbie ok. 30, wszyscy jesteśmy zaproszeni do mera Trestu Roberta Dipiazza. Mer wygłasza przepiękne przemówienie o przyjaźni między narodami i solidarnością. Prezydent Lech Wałęsa to jego idol. Natychmiast prosi o zdjęcie z koszulką gdzie na przodzie wraz z podpisem PLW widnieje hasło „Let Solidarity Win”. W języku mera i naszych włoskich gospodarzy to też brzmi pięknie „Che Vinca la Solidarietà”, prawda?
Wieczór spędzamy w towarzystwie Lionów z Trestu w restauracyjce nadmorskiej Ostello Tergeste. Wielu w tym Antonella Clarich pyta o cel charytatywny. W każdym kraju zbieramy po połowie na dzieci lokalnie 50%, a drugą połowę wszyscy razem na dzieci w Rwandzie. Nastrój jest pełen serdeczności i wspólnych uniesień We Run We Serve!
Mieszkamy z Danielem w domku Marty i Mateo, reszta u jej sąsiadki „zza płota”. Domy na wzgórzu z przepięknym widokiem na zatokę i Adriatyk. Rankiem po pysznym śniadanku przygotowanym przez Martę, wzmocnionym szarlotką upieczoną specjalnie przez sąsiadkę ruszamy w stronę Wenecji. Dzisiaj „tylko” 30 stopni.
We Run- no other way bo We Serve!