Relacja / Relation
Dražen dzisiaj do 4.00 rano grał ze swoim zespołem na weselu, tym weselu. Punkt 8.15 czekał już na nas z grupą 30. biegaczy pod Varaždińskim zamkiem. Wczoraj przekonywałemgo, że po tym wszystkim co dla nas zorganizował najbardziej zależy nam na tym aby niedzielny poranek spędził rodzinnie. Chorwacka dusza i słowiańska natura nie pozwoliła mu pójść na takie rozwiązanie- Dzięki Dražen, czuliśmy się w Varaždinie jak w domu.
Na czele biegaczy, tych których już poznaliśmy wczoraj, biegnie Josef Lackovič, ten od 2:20. Josef co i rusz wyprzedza cała grupę i robi zdjęcia, czasem zwalnia aby pogadać z nami lub swoimi kolegami z eskortującego chorwackiego samochodu. W pewnym momencie bierze głośnik w kształcie króliczka. We współpracy z smartphonem „króliczek” przygrywa biegaczom na trasie. Biegnąc, wraz z „króliczkiem” raz śpiewają dziewczyny, za chwilę chłopcy z Chorwacji. Jest radośnie i wesoło- czujemy się jedną, wielką rodziną zjednoczoną przez dwa hasła „Let Solidarity Win” i „We Run We Serve” no i także przez te nasze unikalne słowiańskie dusze. Dzięki bracia Chorwaci.
Jest 9.00, na razie „tylko” 28 stop. Teraz Jacek, Darek i Arek biegną z naszymi gospodarzami odcinek o długości półmaratonu. Potem startujemy Daniel i ja- w samo południe. Będzie się działo…
Żegnamy się z naszymi wspaniałymi biegającymi gospodarzami z Vraždina w uroczym miasteczku Grad Novi Marof. Burmistrz Siniša Jenkač specjalnie wyszedł przed urząd miejski, żeby nas poczęstować zimnymi napojami. Oferuje pomoc w zbieraniu funduszy na dzieci w Chorwacji i Rwandzie.
Uff, jest 32. Dobiegamy do Zagrzebia. W poniedziałek ma być 34. Trzeba będzie znów wrócić do biegów o poranku, bo do Ljubljany aż 140 km.