Relacja / Relation
Dzień 3, 28.06.19 Bratysława- Szombathely 124 km
Musieliśmy odmówić vicemerowi Bratysławy. Ze względu na posiedzenie rady miasta nie mógł nas powitać wczoraj lecz obiecał wystartować dzisiaj, tak jak wcześniej się umawialiśmy o 8.30. Wczorajsze upały, choć na relatywnie krótkiej, bo zaledwie 64 km trasie, dały nam nieco w kość. Ze względu na obawy przed zagotowaniem się postanowiliśmy wybiec o 6.00 rano. Pan Kočer zrozumiał, że taka jest konieczność i życzył nam szerokiej drogi i takich nóg co same niosą. Bardzo serdecznie podziękowaliśmy za jego miłą propozycję oraz życzenia i popędziliśmy, póki w miarę znośna temperatura (24 stop), w kierunku Szombathely.
Na granicy o 12.30 czekała na nas grupka Węgrów, wśród nich Gubernator Węgier Gusztav Boronkay, a także Renata, Sandor oraz dwóch chłopców Kristof i Barnabas. Pobiegli z nami 7 km. Oczywiście znów zapomnieliśmy przypomnieć, że biegniemy razem, w tym samym kierunku i z tą samą prędkością. 12- letni Barnaba odstawił wszystkich tak, że gdybyśmy biegli wokół stadionu, to by nas kilkukrotnie zdublował.
Pięć kilometrów przed metą czka na nas kolejna, tym razem blisko 30 osobowa grupa biegaczy pod wodzą vicemera Tibora Koczka. Tibor to maratończyk z wynikiem poniżej 3:30. Na metę wbiegamy ok 16.30, a tam czeka na nas mer miasta dr Tivadar Puskás, wraz z orkiestrą jazzową. Wyrazów braterstwa polsko- węgierskiego nie było końca. Lengel Magyar két jó barát odmieniane było z najwyższą sympatią przez obie strony, przez wszystkie przypadki.
Przy okazji dowiedzieliśmy się od Tibora o pokrewieństwie nie tylko naszych narodów ale i naszych miast! Główna ulica w Szombathely to ul. Św. Marcina, tak jak w Poznaniu. Nic dziwnego, bo to tutaj w 303 r urodził się właśnie Marcin, który został świętym. Kiedy to miasto obchodzi swoje święto? Oczywiście tak jak w Pozaniu- 11 listopada! Jak się je obchodzi- po prostu wjeżdża św. Marcin do miasta na białym koniu, tak jak w Poznaniu. Na dodatek, tutaj też pieką rogale marcińskie.
Serdeczna atmosfera, z Węgrami wzajemnie czujemy specjalną więź. Zebraliśmy już tutaj pierwsze 300 Euro. To dobry początek.
Jutro zapowiada się powtórka- pobudka bladym świtem i wio, do Varaždina. Chorwacja to już piąty kraj na naszej trasie i dwunasty, w którym biegnie Freedom Charity Run. Za nami 1/4 dni. W kilometrach to zaledwie 18%. Do Varaždina 114 km.