D0 Sydney, 13-15.06.2024, Mariusz
Australia to 17. kraj i 4. kontynent, na którym biegacze z 5 krajów podczas Lions Charity Run 2024 Australia postawią swoje stopy, aby przebiec 946 km na trasie Sydney- Melbourne.
Dlaczego Australia? Bo w Melbourne w tym roku odbędzie się Konwencja Światowa największej humanitarnej organizacji na świecie- Lions Clubs. My biegacze, równocześnie jej członkowie biegamy i pomagamy- We Run, We Serve.
Biegacze Lions Charity Run zainicjowali ten globalny projekt w 2013 r. biegiem na 423 km trasie ze Szczecina na Konwencję Światową Lions Clubs w Hamburgu. Witał nas wtedy nowy Prezydent Światowy Barry Palmer z Australii.
Teraz, po 11 latach będzie nas oczekiwał w Melbourne. Oczywiście pod warunkiem, że po 946 kilometrach biegu tam dobiegniemy. Mamy na to 6 dni. Start odbędzie się w Sydney, w niedzielę 16.06.2024 spod słynnej opery, finisz w Melbourne przed Centrum Kongresowym w piątek 21.08.2024 o 16.00.
Wszystko zaplanowaliśmy szczegółowo, rozpoczynając oczywiście od składu Lions Charity Run Happy Team. Na tydzień przed wylotem, Arek zadzwonił jednak z informacją, dobrą i złą jak to zazwyczaj bywa. Dobra- Arek właśnie został prezesem ważnej instytucji gospodarczej. Zła- Arek nie może rozpocząć pracy od blisko 2 tygodniowego udziału w biegu (nawet charytatywnym) w Australii. Na szczęście na jego miejsce udało mi się namówić moją córkę Kasię. Kasia przebiegła już ponad 20 maratonów więc ma formę i doświadczenie. Decyzja zapadła w kilka godzin. Lecimy razem. Oznacza to, że w naszym LCR Happy Team są cztery biegaczki: Susanne Hindahl- Reede z Niemiec, Viktorija Yashchuk z Kanady, Kasia Barudin z Polski i Sari- Elle Kraemer z Australii. Sari- Elle jest w Australii znaną postacią sportową. Właśnie przebiegła Mount Everest Marathon. Będziemy mieli świetne wsparcie.
Jak co roku od 8 lat biegnie Jacek Trębecki, trzeci raz biegnie z nami Grzegorz Brodziak z polskiego Przechlewa oraz Roman Monstyrskyy ze Lwowa.
Po ponad 30 godzinach lotu lądujemy w Sydney. Czeka na nas tam John Lockyer, Lion z pobliskiego Hornsby. Tuż po agresji Rosji na Ukrainę wielokrotnie przylatywał do Polski, aby pomóc uchodźcom z Ukrainy. Wtedy poznaliśmy się i delikatnie wspomniałem Johnowi o moim szalonym planie biegu na Antypodach. Zapalił się do tego pomysłu ogromnie i od tego momentu zyskaliśmy sprzymierzeńca oraz organizatora jakiego w historii naszych biegów jeszcze nie mieliśmy.
W piątek odwiedziliśmy Marri Mittigar School. Znajdują tu opiekę dzieci uchodźców z Afganistanu i wielu innych krajów, w tym z Ukrainy. Po ośrodku oprowadziła na dyrektorka szkoły Julia West. Towarzyszą nam jak zawsze John Lockyer i Ted Henebery (prezydent LC Hornsby) z małżonką Pauliną oraz kilkoma członkami lokalnego klubu. Towarzyszy nam także Philip Ruddock wieloletni burmistrz Hornsby, powszechnie znany i poważany polityk australijski.
Rozmawiamy z młodzieżą z Afganistanu, gramy z chłopcami w ping ponga. Jeden z nich ma nogę w szynie po kontuzji piłkarskiej. Po uroczystości, opowiadamy o historii biegu LCR i jego misji We Run We Serve. Wspominamy o tym, gdzie biegliśmy i komu udało nam się pomóc za zebrane dzięki tym biegom fundusze.
Nasi partnerzy z Australii poinformowali nas, że zebrane fundusze przekroczyły właśnie 10 000 $. Z naszej strony mamy już zadeklarowane kolejne 5 000 $. Mamy nadzieję na dużo więcej.
Pomożemy dzięki nim po połowie: dzieciom z Marri Mittigar School oraz dzieciom w Kambodży. Od kilku miesięcy mieszka tam Iwona Kmieciak, nasza koleżanka z Lions Club Elbląg Truso. To ona poprowadzi nasz humanitarny projekt dla tamtejszych dzieci.
Jeśli też chcecie się dołączyć do tej pomocy prosimy o przelew na konto poniżej z dopiskiem „LCR 2024 Australia”. Dzieci będą szczęśliwe, a my biegacze będziemy mieli wielką przyjemność i satysfakcję, że nasz planowany wysiłek na 946 kilometrowej trasie przynosi wspaniały efekt i uśmiech dzieci.
We Run We Serve!
Mariusz
D0 Sydney, 13-15.06.24, Jacek
Pobudzenie było dwukrotne. To jeszcze jest ląd, który o 2:00 w nocy wybudza nas według zegara biologicznego z Polski, gdzie jest dzień. Ale to tylko szum samochodów za oknem mieszkania przy łatwej do zapamiętania 123 Lyons Road. To dzięki Johnowi, mamy 4 pokoje, kuchnię i 2 łazienki. Trochę problemów z zamkiem, który nie zawsze akceptuje wprowadzony kod. Sydney jest chłodniejszy niż można oczekiwać, ale odkrywamy z Romanem podgrzewacz i można wysuszyć nasze ubrania, bo dużo pada.
Dzień jest trochę wolniejszy więc zaczynamy od śniadania, okazuje się, że przed 7:00 nie ma przesadnie wiele otwartych knajpek, po pół godzinie odkrywamy przyjemny lokal w jakimś centrum handlowym, kanapki i portugalski przysmak. A potem pierwszy bieg, we wspaniałym świeżym powietrzu brzegiem jednej z zatok, błyskawicznie robimy pierwsze 15 km. W sam raz, żeby spotkać z Johnem i pojechać dla szkoły dla uchodźców Marri Mittigar School, gdzie spotykamy lokalnych Lionów i sympatycznego mera dzielnicy. W salach zwraca uwagę przywiązanie do otwartości, hasła. Robimy wspólne zdjęcia, najlepsze te z czapkami w których można podnieść uszy.
W rosnącym deszczu jedziemy pod operę. Roman z nawyku do ruchu prawostronnego jedzie środkiem pasa, ale tutaj jest przecież ruch lewostronny. Opera zasnuta deszczem, na chwilę przystajemy, fota w deszczu i powrót.
Po odświeżeniu się idziemy w coraz gęstszym deszczu do tajskiej knajpki, trochę nas zdziwiło, że nie chcieli zarobić na naszym dużym zamówieniu dzieląc je na 6 porcji i każdy zamówił dla siebie, nie chcieli też podać hasła do Wifi. Dziwni ci Tajowie.
Jacek
D1 Sydney- Goulburn, 16.06.2024
Sobotni wieczór spędziliśmy w centrum Sydney. Ted zaprosił nas na kolację, a potem podziwialiśmy „light show” wyświetlany na budynku Opery i na budynkach wokół całej Zatoki. Wieczorem wróciliśmy promem do naszego przytulnego mieszkanka w Drummoyne na Lyons Road 123.
Najpierw poświętowaliśmy dzisiejsze urodziny Jacka, a potem szybkie pakowanie i krótka noc. Pobudka przed 6.00. John przyjechał po nas pół godziny później, a równo o 6.45 ruszaliśmy na miejsce startu naszego biegu, tuż przy słynnej Operze. Budowę jej rozpoczęto w 1959 r., a uroczyste otwarcie nastąpiło dopiero po blisko 15 latach. Obecnie, poza kangurami i misiami Koala, jest to chyba najbardziej rozpoznawalny symbol Australii.
Na starcie czekają na nas Lioni australijscy oraz, a tutaj wielkie zaskoczenie i jeszcze większa przyjemność: Anu i Mahesh Chitnis oraz Ute Lepp. Anu i Mahesh witali nas na trakcie zeszłorocznego biegu z Waszyngtonu do Bostonu w gościnnym Edmonton. Ute, Past Gubernator z Okręgu 111 NB z Niemiec, była naszym gospodarzem w Berlinie w 2020 r., kiedy z okazji 75 rocznicy zakończenia II Wojny Światowej połączyliśmy symbolicznie trasą o długości 675 km Gdańsk z Berlinem.
Razem biegniemy pierwsze 10 km w okolicach opery i Botanical Garden. Zahaczamy także o słynne „Mrs. Macquiries chair”. To tam mając wspaniały widok na ocean, żona gubernatora Australii z nostalgią wspominała swoją ukochaną Anglię.
Po 10 km biegu, samochodami przemieszczamy się w kierunku Goulburn. Wszyscy „full biegacze” (my z Grzegorzem jesteśmy na ¾ i nasz uzgodniony dystans z pozostałymi biegaczami to 92 km) mają do przebiegnięcia 128 km z ustalonego 946 km. Podobnie jak to robimy od 2017 r., nie pokrywamy trasy geograficznie, czyli dokładnie tak jak jest na mapie, bo to karkołomne. Pokrywamy ją arytmetycznie abyśmy wszyscy razem przebiegli minimum odległość z Sydney do Melbourne- 946 km (6×128 + 2×92= 952 km). W pierwszych latach LCR, kiedy było nas trzech, realizowaliśmy klasyczną sztafetę. Jedna osoba biegła podczas gdy pozostałe 2 przemieszczały się autem i czekały w samochodzie. Teraz przy zespole 8 osobowym, 7 osób czekałoby aż jedna przebiegnie swój dystans. Ponadto na naszej trasie są rzeki, autostrady, tunele i wiele innych przeszkód. Przebiegamy więc zadeklarowany dystans, ale już nie w linii prostej.
Od dzisiaj biegnie z nami Sari- Elle Kraemer, niedawna uczestniczka Mount Everest Marathon. Przebiegła go w 7 godzin i 20 minut, zdobywając trzecie miejsce w kategorii pań. Co jednak chyba ważniejsze, zebrała na cel charytatywny ponad 100 000 $. Teraz Sari- Elle biegnie z nami, dzisiaj do Goulburn, a jutro do Canberry. Stamtąd poleci samolotem do Melbourne. Sari- Elle jest w komitecie organizacyjnym Konwencji Światowej Lions Clubs.
Następne 3 dni pobiegnie więc online. Będzie biegła ten sam dystans tylko, że w Melbourne. Takie możliwości biegania online powstały stosunkowo niedawno. Wymyślili go biegacze na całym świecie w 2020 r., kiedy w pandemii Covid większe skupiska ludzi były zakazane. Sam mam takie doświadczenie- przebiegłem w 2021 maraton londyński będąc w Chorwacji. Podczas naszego biegu najważniejsze jest to, aby cały nasz Lions Charity Run Happy Team przebiegł w sumie zadeklarowany dystans na terytorium Australii w ustalonym czasie.
Dobiegamy całym naszym LCRHT do Goulburn. Przed budynkiem rady miasta czeka na nas burmistrz Peter Walker. Jest Rosemary Chapmann, organizatorka naszego biegu w Goulburn wraz z gubernatorem okręgu Danny Richardsonem. Witają nas Lioni z lokalnych klubów.
Wieczorem pyszna kolacja zorganizowana przez przyjaciółki Rosemary, odbywa się w serdecznej, rodzinnej atmosferze. Trochę zmęczeni, ale szczęśliwi z tak doskonałego początku LCR 2024 Australia, kładziemy się do wygodnych łóżeczek.
Jutro czeka na nas stolica Australii Canberra. Cały czas towarzyszy nam, wspiera swoim samochodem i doskonałym humorem nasz wspaniały Chairman LCR 2024 Australia- John Lockyer. Dzięki John!
D1 Sydney- Goulburn, 16.06.2024, Viktorija
Dzień dobry, jestem w Sydney, wciąż nie mogę w to uwierzyć!!! – taka była moja pierwsza myśl około 5 rano. Jesteśmy tutaj ze wspaniałą drużyną Lions Charity Run Happy Team, aby przebiec 946 km z Sydney i Melbourne oraz zebrać fundusze dla szkoły dla uchodźców Marry Mittigar w Sydney oraz dla szkoły w Kambodży. John Lockyer, Lion z Sydney, Hornsby Club jest już przy samochodzie, aby zawieźć nas do punktu początkowego w Rocks – najstarszej części Sydney.
Jest 7:30 i spotykamy się z Sallianne, Tedem, Chinthaną i innymi Lionsami z Hornsby Club, aby oficjalnie wystartować nasz bieg charytatywny! W naszych oczach i sercach widać podekscytowanie i chęć biegania! Trasa została dobrze zaplanowana przez Johna i prowadzi nas w biegową podróż pod mostem Sydney Harbor, Circular Quay Wharf, aż do Opery, a następnie w dół wokół Ogrodu Botanicznego i Hyde Parku.
Cały nasza drużyna cieszy się słonecznym porankiem, świeżą bryzą, niesamowitymi widokami i wspaniałym towarzystwem naszej nowej członkini zespołu, Sari – Elle, która właśnie ukończyła maraton Mount Everest!
Po drodze witamy policjanta i spotykamy się też z dużą grupą Lionów z Indonezji, którzy życzą nam powodzenia w Lions Charity Run 2024!
Po udanym biegu w Sydney jesteśmy w drodze do Goulburn, gdzie czekają na nas członkowie klubu Lions z Lorraine na czele. To kolejny wspaniały bieg, po dobrze oznakowanej ścieżce wzdłuż rzeki, który przebiegliśmy razem!
Po biegu odwiedzamy pomnik upamiętniający I wojnę światową, który znajduje się w najwyższym punkcie miasta Goulburn. Jest 15:30, dobiegamy do miejskiego rynku, gdzie czaka na nas burmistrz Goulburn i miejscowi Lioni.
Pod koniec naszego długiego dnia wszyscy jesteśmy zaproszeni na wieczór powitalny przy smacznej kolacji, której gospodarzem są lokalni Lioni i członkowie społeczności w Koszarach Kolejowych. Podczas kolacji mamy okazję wyjaśnić szerszej publiczności cele LCR 2024- pomoc dla dzieci w Australii i Kambodży.
Po smacznym, domowym obiedzie i wspaniałej gościnności wszyscy jesteśmy gotowi na spokojny sen, a jutro kolejne bieganie!
Viktorija
D2 Goulburn- Canberra, 17.06.2024
Przed startem odwiedzamy centrum Kubota. To australijski lider sprzedaży traktorów i maszyn rolniczych. Firma zastała założona w 1890 r. przez 19- letniego Japończyka z Osaki Gonshiro Kubota.
Szybko rozszerzyła dystrybucję do wielu krajów świata, w tym do Australii. Oddział australijski jest sponsorem tegorocznej Konwencji Światowej Lions Clubs.
Po krótkiej wizycie pędzimy na start, gdzie czekają na nas 4 osoby w średnim wieku, parami połączone kolorową taśmą. Dowiadujemy się, że dwie kobiety są niewidome, natomiast trzecia kobieta oraz mężczyzna są ich przewodnikami. Lis McLamen i Robbie Costmeyer są członkami Killy, która zrzesza osoby niewidome i zapewnia im nowe życie. Umożliwia to im realizowanie niemożliwego, wydawałoby się hobby jakim dla osób niewidomych jest długodystansowe bieganie. Wszyscy razem ruszają w 20 kilometrową biegową podróż. Całą tę trasę w najdrobniejszych szczegółach opracował Chris Howard. Dziękujemy Chris.
O 15.30 na mecie w pobliżu parlamentu czeka na nas grupa Lionów z Canberry na czele z Lorraine Barker, niezastąpionym Johnem Lockyerem i gubernatorem Dannym Richarsonem. Są także ambasadorka Niemiec Beate Grzeski oraz ambasador Ukrainy Vasylem Myroshnychenko. Opowiadamy o genezie biegu o relacjach polsko- niemieckich oraz o pomocy dla dzieci w Ukrainie. Oboje ambasadorowie obiecują pomoc w zbieraniu funduszy na dzieci w Australii i Kambodży.
Uroczystość nieco się przeciąga i chociaż wszyscy dygoczemy z zimna, bo temperatura zbliża się do zera, to jest tyle ciekawych rzeczy do opowiedzenia, że dopiero ok. 17.00 wsiadamy do samochodów i jedziemy do Wooden Lodge. To ośrodek prowadzony przez Lionów z Canberry dla niepełnosprawnych dzieci.
Wieczór upływa na miłej rozmowie z naszymi gospodarzami z Lorraine na czele. Wszyscy włożyli dużo wysiłku, aby zorganizować LCR na trasie Goundagai- Camberra. Wypadło doskonale.
Dziękujemy!
Mariusz
D2 Goulburn – Canberra, 17.06.2024, Susanne
Po przytulnym noclegu w koszarach kolejowych Goulburn i zjedzeniu typowego australijskiego śniadania o godzinie 10:00 opuszczamy naszą kwaterę. Na niebie żadnych chmur, ale dość zimno, tylko 6 stopni. Idealne na krótką rozgrzewkę, 3-4 km biegu w Goulburn.
Zaraz po tym odwiedziliśmy Kubotę, wielkiego sponsora LCI Melbourne. Mamy także nadzieję na dodatkową kwotę na rzecz Lions Charity Run.
Sari-Elle poleca miłą piekarnię, w której można kupić kawę i ciasto na wynos. Mniam, mniam. Kocham to.
Teraz kierujemy się w stronę Canberry na spotkanie z Canberra Lions i biegaczami, którzy chcą z nami przebiec 20 km, by zakończyć w Canberze. W sumie zaczynamy o godz. 12.45 biegiem od miejsca zbiórki do miejsca odpoczynku.
Wśród nich jest dwóch słabowidzących lub niewidomych biegaczy z towarzyszącą osobą, którzy pobiegną z nami: Liz i Anita oraz Taryn i Ed.
Prowadzą nas wspaniałą ścieżką wzdłuż autostrady do Canberry. Cały czas wypatrujemy kangurów i wreszcie po 10 km biegu zobaczyliśmy najpierw 5 lub 6, a obok nich dwa znacznie większe. Nasze marzenie się spełnia. Teraz marzymy o misiach koala, zobaczmy.
Lioni zapewniają nam biegaczom punkty z wodą po 4, 10 i 14 km. Bardzo się o nas troszczą, są dla nas niesamowitym wsparciem.
Ścieżka prowadzi nas wzdłuż jeziora Burley Griffin do mety w Canberze, gdzie Lions Canberra Balconnen i inne kluby zapewniają bardzo ciepłe powitanie kanapkami, małymi quiche, słodyczami i napojami.
Teraz poznajemy osobiście Lorraine L. Barker, po kilku wcześniejszych spotkaniach online. Lorraine jest naszym kontaktem w Canberze i organizuje wszystko podczas naszego biegu z Canberra. Mamy też świetne wsparcie także ze strony Danny’ego Richardsona, Gubernatora 2023/24, Dystryktu 201 N2.
Ambasador Ukrainy Wasyl Mirosznychenko i Ambasador Niemiec Beate Grzeski witają nas i doceniają nasz bieg na rzecz potrzebujących dzieci. Prosimy ich o wsparcie w zbiórce pieniędzy.
Canberra Lions witają nas i goszczą w Westwood Lodge, a wieczorem jemy razem wspaniałą kolację. Westwood Lodge został zbudowany w 2014 r. przez Lions Youth Haven Inc. jako akademik, w którym mogą mieszkać studenci spoza miasta odwiedzający stolicę kraju.
Ponieważ tego dnia przebiegliśmy ponad 20 km, czujemy się zmęczeni i czeka nas wczesna, ciepła i przytulna noc.
Susanne- Zuzia
D3 Canberra- Gundagai, 18.06.2024
O 8.00 startujemy z tego samego miejsca, gdzie wczoraj była meta. Biegniemy wokół jeziora. Wstaje dzień, podnosi się mgła. Po wczorajszej wizycie premiera Chin Xi Jin Pinga (no i oczywiście Lions Charity Run), stolica Australii właśnie budzi się do życia.
Po drodze odwiedzamy wieżę z carillonem zlokalizowaną na wyspie im. królowej Elżbiety II. Przebiegamy też obok memoriału poświęconemu ofiarom I Wojny Światowej, w której Australijczycy brali udział wspierając Wielką Brytanię.
Dobiegamy do Gundagai, gdzie meta zlokalizowana jest pod pomnikiem psa. „The dog on the Tuckerbox” to nie jest zwykła psina, ale to pies bohater, który skutecznie pilnował posiłku swojego pana, gdy w początkach australijskiej państwowości, szukał on drogi podczas przepraw pionierów przez busz.
Czekają tam na nas Jim McDonnell wraz żoną Patsy. Jim brał udział w wojnie w Wietnamie. Po szczęśliwym powrocie do Australii pobrali się z Patsy, a było to 56 lat temu. Mają 3 córki, 5-ciu synów, a na dodatek i … 26- cioro wnuków. To Jim i Patsy są głównymi organizatorami naszego pobytu w Gundagai.
Wśród witających nas osób jest Desmond Manton oraz Bruce Brian, który specjalnie przyjechał z pobliskiego Tumut. Jest też deputy mayor Gil Kelly, który przekazuje życzenia pomyślności i słowa wsparcia od władz miasta w imieniu mayor Charlie Sheahan. Opowiadamy o misji We Run We Serve, władze miasta obiecują wesprzeć nasz cel charytatywny.
Wieczór spędzamy w gronie Lionów z Gundagai. Opowieści oficjalnych i w podgrupach nie ma końca. Zaczęliśmy spotkanie o 17.30 kończymy ok. 21.
Jednak to nie koniec wieczoru. Przed wyjściem zatrzymuje nas mężczyzna w średnim wieku. Nasze kolorowe kurtki ufundowane przez szwedzką firmę Craft zwracają uwagę. Wyjaśniamy w jakim celu przemierzamy blisko tysiąc kilometrów. Kevin Jones, bo tak nazywa się prawnik z Melbourne, zachwycony naszym biegiem i jego charytatywny celem za pomocą QR code dokonuje natychmiastowej darowizny w wysokości 200 $. Wow! Jesteśmy zachwyceni, a dzieci w Australii i Kambodży będą się cieszyć wkrótce, po posumowaniu wszystkich darowizn i przekazaniu ich, jak zawsze to robimy bez żadnych potrąceń, dla naszych tegorocznych beneficjentów.
Podamy na łóżka, skonani i równocześnie bardzo szczęśliwi.
Mariusz
D3 Canberra- Gundagai, 18.06.2024, Roman
18 czerwca to już trzeci dzień naszego biegu. Startujemy o 8:00 z centrum Canberry, gdzie na Parliament Hill czeka już na nas grupa australijskich Lionów. Cóż to za wspaniali ludzie! Specjalnie przyjechali do Canberry, żeby nas wesprzeć podczas porannego biegu: wyznaczyli nam trasę, przygotowali napoje i czuwali, abyśmy nie popełnili żadnych błędów podczas biegu i nie pomylili trasy.
Rankiem w Canberra temperatura -2 stop C. Miasto spowija mgła. Unosi się nad szeroką równiną zalewową rzeki Molonglo, która opływa półkolem środkową część australijskiej stolicy. Biegniemy wzdłuż rzeki, malowniczą ścieżką. Mimo mroźnej porannej godziny spotykamy wielu przechodniów i rowerzystów, którzy pozdrawiają nas życzeniami: dobrego biegu!
Mijamy pomnik Kapitana Cooka i biegniemy w kierunku Uniwersytetu Narodowego Australii. Niewiarygodne, że w kierunku naszego biegu mgła stopniowo ustępuje, a po pół godzinie na czystym, błękitnym niebie jasno świeci słońce. Niewiarygodne wrażenia: biegniemy wzdłuż brzegu rzeki, w którym odbijają się zielone wzgórza przeciwnego brzegu, kakadu rozpoczynają poranne serenady na drzewach, a wszędzie unosi się luksusowy zapach eukaliptusa!
Bieg kończymy w małym miasteczku Gundagai, gdzie czekają na nas przedstawiciele lokalnego Lions Club. Spotykamy się przy legendarnym pomniku Psa na Pudle Tuckera, z którym wiąże się lokalna legenda z czasów pierwszych europejskich osadników. Przedzierali się do australijskiego buszu na początku XIX wieku. Wyboiste trasy, przeprawy przez rzeki, powodzie i ekstremalne warunki pogodowe sprawiły, że wiele zaprzęgów wołów utknęło na mieliźnie lub w bagnie. Często przy takich okazjach pies strzegł skrzyni i dobytku swego pana, gdy ten był nieobecny i szukał pomocy. Według legendy właśnie w tym miejscu, podczas przeprawy przez
Nine Mile Creek, jeden z australijskich pionierów utknął w swoim wozie i poszedł szukać pomocy, podczas gdy jego pies strzegł posiłku swojego pana. Legenda ta zawładnęła wyobraźnią pierwszych Australijczyków, poeci pisali o niej wiersze, a w 1932 roku w obecności premiera Josepha Lyonsa odsłonięto pomnik poświęcony wszystkim australijskim pionierom.
Bieg w Gundagai rozpoczynamy od przekroczenia legendarnego Nine Mile Creek, który do dziś płynie w okolicy i biegniemy w stronę centrum miasta. Przed budynkiem władz miejskich witają nas lokalni Lioni i wiceburmistrz Gil Kelly.
Wieczorem nasi wspaniali gospodarze organizują towarzyską kolację wraz z członkami LC Gundagai w lokalnym Klubie Usług Okręgowych. Cudowne wrażenia z rozmów z miłymi, szczerymi i otwartymi ludźmi. Już po pożegnaniu zauważyliśmy, że przy barze można zamówić lokalne piwo Kościusko (lokalnie wymawiane Koziosko), od skosztowania, którego Jacek nie mógł się powstrzymać.
To opóźnienie miało ciekawe konsekwencje: podszedł do nas nieznany mężczyzna i zaczął pytać, kim jesteśmy i co tu robimy. Okazało się, że ma na imię Kevin i właśnie dowiedziawszy się o charytatywnym celu naszego biegu. Od razu wyraził chęć przekazania darowizny (200 dolarów australijskich). Dziękuję Kevin za Twoje wielkie serce i pomoc! Lions Charity Run Happy Team inspiruje ludzi!
Roman
D4 Gundagai – Holbrook, 19.06.2024
Dzień zaczęliśmy biegiem wczesnym rankiem. Wstaje poranna mgła odsłaniając przepiękne krajobrazy.
Australia o tej porze jeszcze śpi. A może jej przestrzenie są tak ogromne, że ruch samochodowy całkiem się w nich rozcieńcza? W porównaniu z zapchanymi autostradami w Europie tutaj wszystko przebiega spokojnie, wręcz leniwie.
Po drodze zatrzymujemy się na lunch, a tu znowu dwa przemiłe spotkania. Pierwsze w Holbrook Paddock Eggs- w wytwórni jaj na całą Australię. Małżeństwo Prue i Sam Pincott 10 lat temu miało zaledwie 50 kur, dzisiaj mają ich 15 000. W między czasie dorobili się też czterech córek. Przemiła rozmowa i deklaracja wsparcia naszego celu charytatywnego. Jesteśmy wszyscy zaskoczeni jak gościnni są Australijczycy i równocześnie jak chętni do wspierania akcji charytatywnych. Na do widzenia dostajemy dwa pakiety po 12 jaj. Ugotujemy je podczas dzisiejszego pobytu w hotelu i będą nam służyć w drodze do podtrzymania jakże potrzebnej nam do biegania energii.
Chwilę później na ulicy zwraca na nas uwagę kolejna osoba- Nick Crumpton, znany na Strava jako Forrest Crumpt. Nick ma zamiar objechać rowerem cały kontynent. Dziennie po 300 km. Pozytywnie zakręceni natychmiast czują ze sobą więź, więc i my wymieniliśmy się naszymi doświadczeniami, życząc sobie wzajemne powodzenia w realizacji swoich misji.
Dobiegamy do łodzi podwodnej, której dowódcą był kiedyś kpt. Holbrook, bohater I Wojny Światowej. Od jego nazwiska pochodzi nazwa miasta, uprzednio zwane German Town. Łódź jest eksponowana w centrum miasta. Tam czeka na nas burmistrz Tony Quinn. Opowiada historię miasta.
Jeszcze jedna sprawa z wczoraj. Tadeusz Kościuszko, nasz wspólny z Ameryką bohater, ma swoje miejsce w Australii- jego imię nosi najwyższa góra (2228 m). Okazuje się, że także popularna marka piwa.
Wieczorem spotykamy się z członkami klubu Lions w Holbrook, którego prezydentką jest młoda Elisabeth MacLean. Świetnie zorganizowane przez nią spotkanie z pyszną kolacją, pełne interesujących rozmów.
Na koniec niespodzianka- czek na 1 000 $ na nasz cel charytatywny. Wielkie i przemiłe zaskoczenie. Dzieci będą szczęśliwe. My już jesteśmy.
Jutro Shepparton, a potem finał w Melbourne.
Mariusz
D4 Gundagai – Holbrook, 19.06.2024, Grzegorz
Rześki poranek w Gundagai jednych zachęcił do wyjścia na poranny spacer lub przebieżkę, a innych (mnie) – do pozostania w pokoju i uzupełnienia zaległości służbowych (firma w Polsce nadal działa…). O godz. 11.00, ponaglani, jak zawsze przez Johna, wyruszyliśmy do Holbrook. Trasa 116 km, po drodze przystanek na lunch na stacji benzynowej, gdzie niektórzy poszli do sprawdzonego i znanego KFC, a inni do baru Foodery – a tutaj kanapki z pieczywem o konsystencji waty nieco nas rozczarowały, zresztą kawa też… Ale co tam, chcemy doświadczać nowych rzeczy!
Przebiegamy swoje kilometry do miejsca spotkania z lokalnymi Lionami i burmistrzem Tony Quinn. Miejsce niezwykłe – przy kultowej łodzi podwodnej HMAS OTWAY z 1914 r., na której pływał kpt. Holbrook. Łódź po 1. wojnie światowej był przeznaczona na zezłomowanie, ale wdowa po kapitanie wykupiła ją – pieniędzy wystarczyło tylko na połowę, czyli na część górną łodzi. Od tamtych czasów to znak rozpoznawczy i wizytówka miasta.
Zagaduję burmistrza o liczbę mieszkańców Holbrook, które wydaje się dość rozległym miasteczkiem, zdecydowanie większym obszarowo niż moje Przechlewo na Pomorzu, w którym mieszka 2600 osób. Okazuje się, że Holbrook ma zaledwie ok. 1200 mieszkańców…
Holbrook to największe miasto w Hrabstwie Greater Hume Shire. W Radzie Hrabstwa zasiada 9 radnych, reprezentujących 3 spore okręgi (z każdego okręgu wchodzi 3 radnych). Burmistrza wybierają spośród swojego grona radni.
Po oficjalnym powitaniu i pamiątkowym zdjęciu udaliśmy się do Motelu Holbrook Motor Inn 68, gdzie rozlokowaliśmy się w dwóch pokojach – dziewczyny w jednym a chłopaki w drugim. Na parkingu uciąłem sobie pogawędkę z naszym australijski cicerone,
Johnem, który towarzyszy nam na całej trasie. John wytłumaczył mi, dlaczego w godle Australii są kangur i emu. Godło zostało nadane przez króla Jerzego V, władcę Zjednoczonego Królestwa, w 1912 r. Zawiera ono godła wszystkich stanów Australii i łączy je w jedno godło. Tarczę herbową podtrzymują po lewej kangur i po prawej emu. Te zwierzęta zostały wybrane ze względu na swoją nietypową cechę – nie potrafią się cofać, poruszają się tylko do przodu, co jest zgodne z dewizą Australii, brzmiącą: nigdy do tyłu, zawsze do przodu (Advance Australia).
Na 18.00 pojechaliśmy do pobliskiego Holbrook Services Club na kolację. Tam poznaliśmy kilku kolejnych lokalnych Lionów i zjedliśmy lokalne pyszności. Ja zafundowałem sobie goloneczkę z jagnięcia z duszonymi ziemniakami i gotowanymi warzywami. Na deser przesłodki torcik Pavlova (torcik bezowego udekorowany bitą śmietaną i świeżymi owocami).
Przy stole rozmawialiśmy trochę z (dość małomównym…) Jeremy – lokalnym farmerem utrzymującym 350 szt. bydła opasowego i produkującym zboża. Jego towarzysz przy stole, Scotch, również nie grzeszył gadatliwością… Bardziej zaawansowaną rozmowę odbyłem z Rickiem Bull, który zajmuje się dystrybucja materiału genetycznego owiec – dostarczając hodowcom najwyższej klasy BARANY! Rick poprzez swoją firmę sprzedaje tusze jagnięce, głównie do USA (ok. 2000 tygodniowo). Zdradził nam sekret jak uniknąć specyficznego zapachu w mięsie baranim – otóż w mieszance paszowej należy zapewnić duży udział jęczmienia .
Najdłuższą rozmowę podczas kolacji miałem z Gail G. Chynoweth – potomkinią zesłanki z Walii, która 1790 r. została skazana na 7 lat więzienia za kradzież koronkowej chusteczki i zesłana do Australii. Gail udało się odtworzyć swoje drzewo genealogiczne i prześledzić losy swoich przodków i odnaleźć pewne powtarzające się cechy, jak kolor włosów i oczu. Gail z dużą dumą opowiedziała nam o wyjątkowym genie recesywnym charakterystycznym dla jej rodu, pozwalającym zwijać język w rulonik… Kiedy Jacek i ja szybko wykonaliśmy test na naszych językach i zrolowaliśmy je bez wysiłku, Gail wyglądała na trochę zbitą z tropu… Szybko skomentowałem, że zapewnie mamy jakiś wspólny gen europejski. Uzgodniliśmy bez zbędnych dyskusji, że to może być gen odziedziczony po Wikingach, którzy zaznaczyli swoją obecność prawie w całej Europie. Gadaliśmy dalej na różne tematy: o pandemii, o szczepionkach, o światopoglądzie, o religiach… Gail w rozmowie sprawiała wrażenie kobiety dość zdecydowanej i stanowczej, mówiła wolno, wyraźnie i dobitnie, niezwykle dokładnie formułując zdania. Podzieliła się z nami informacją, że pracuje 7 dni w tygodniu, prowadząc sklep w miasteczku i kiedy chce poświęcić czas na prace społeczną w ramach Klubu Lions, musi najmować płatne zastępstwo… Jej córka, Elisabeth
(Prezydentka lokalnego klubu Lions) również prowadzi sklep w Holbrook z używanymi książkami, lokalnymi wyrobami i pamiątkami. Pewnie taka rodzinna tradycja… Może mama córce zarekomendowała…?
Po deserze Elisabeth poprosiła wszystkich, żeby odwrócili podkładki z logo Lions i sprawdzili, czy mają pod spodem napis „Lucky”. Okazało się, że szczęście uśmiechnęło się do mnie (ogólnie uważam, że uśmiecha się do mnie od początku mojego życia, szczególnie kiedy pomyślę o swojej Żonie i Dzieciach ) i Elisabeth wręczyła mi przeuroczy upominek: kubek z wizerunkiem lokalnego ptaka galah bird (kakadu różowa), apaszkę z tym samym motywem i notatnik.
Świetnie! – prezent dla Żony z głowy…!
Aż w końcu Mariusz przywołał nas do porządku i zdecydowanym głosem zaordynował powrót do motelu. Pożegnaniom z Lionami nie było końca…
W motelu czynności higieniczne i szybkie zaśnięcie, no może z wyjątkiem Romana, którego męczyła trochę „Ściana” Pink Floydów, sącząca się z moich słuchawek leżących na stoliku, których, zapadając w sen, nie zdążyłem wyłączyć…
To był kolejny, bardzo ciekawy dzień.
Grzegorz
D5 Holbrook- Shepparton, 20.06.2024
Rano -1 stopień, ale nas to nie zraża. Biegniemy we mgle, która stopniowo unosi się, a niebo błękitnieje.
Przed opuszczeniu gościnnego Holbrook odwiedzamy sklep Elisabeth pełen pamiątek z Australii, książek, kaset DVD i wielu innych miłych drobiazgów ze skarpetkami w misie Koala włącznie. Będziemy mieli pamiątki z Australii.
Dobra wiadomość- potwierdzenie donacji w wysokości 1 000 $ zebranej przez Lionów z Holbrook. Miasteczko liczy zaledwie 1 200. mieszkańców. Jeśli odliczymy dzieci poniżej 7 lat, okazuje się, że to tak jakby każdy mieszkaniec ofiarował 1 $. To jest właśnie siła crowdfundingu.
Zobaczymy jak na tę wiadomość zareaguje Sydney i Melbourne, gdzie podobno mieszka połowa 28- mio milionowej Australii .
W Shepparton czeka na nas cała grupa Lionów z DJ, którego ojciec jest Polakiem. Nazywa się Michael Nowosad. Co ciekawe Michał wziął za żonę przemiłą kobietę z Tonga.
Jest także przedstawiciel władz miejskich Deputy Mayor Anthony Brophy, także członek Lions Clubs. Wita nas Sam Birrell, który biegnie z nami honorową rundę. Najważniejszą jednak dla nas osobą jest Patsy Lansdown i jej partner Ian Tagg. To Patsy zorganizowała cały nasz pobyt w gościnnym Shepparton, a dwie osoby: Johna i mnie zaprosiła na nocleg do swojego pięknego domu, położonego nad niewielkim jeziorem.
Wieczór, tradycyjnie już spędzamy na kolacji z miejscowymi Lionami i żoną Michała Mią. Miłym, już mniej formalnym rozmowom końca nie ma, chociaż powoli oczy się nam przymykają.
Jutro finisz w Melbourne.
Mariusz
D6 Shepparton- Sydney, 21.06.24
Zaczynamy dzień jak zwykle od biegów, potem nasza główna organizatorka Patsy Lansdown zaprasza nas na pyszne śniadanko w jej przepięknym domu położonym nad jeziorem. Dziękujemy, serdecznie się żegnamy i zabieramy ze sobą wspaniałe wspomnienia z gościnnego Shepparton.
10 km przed metą w Melbourne spotykamy Paula Lai, organizatora naszego 3 dniowego pobytu w Melbourne wraz z jego partnerką Susan. Paul zaprosił do wspólnego biegu Chrisa Farrow i Maggie Hawkes oraz Jodi Sinclair.
Dobiegamy do Convection Center. Tam czekają na nas International President Patti Hill. IP Patti jest z nami corocznie od 2018 r., kiedy jeszcze jako kandydatka na 3 vice prezydenta światowego witała nas w Strasburgu w 2018 r. Jest IPIP Brain Sheehan z żoną Lori, z którymi widujemy się od biegu w 2022 do Montrealu. Lori organizuje od kilku lat program „Lions in Motion”. W tym roku wszyscy biegacze LCRHT także dołączyli do tego programu.
Wita nas obecny 3 vice prezydent światowy Mark Lyon. Mark organizował nasz zeszłoroczny bieg Waszyngton- Filadelfia- Nowy York- Boston. Razem z nami ostatni kilometr biegnie kandydatka na 3. vice prezydenta światowego Elisabeth Haderer. Z Elisabeth byliśmy w marcu we Lwowie na zaproszenie Lionów z Ukrainy na konferencji dot. pomocy dla Ukrainy. Właśnie wtedy miał miejsce akt terrorystyczny w Corcus City Hall pod Moskwą, a dzień później ponad 20 rakiet poleciało na Lwów. W nocy latały nad naszymi głowami.
Wita nas także Matthew Richardson. To on organizował nasz pobyt w zeszłym roku w Bostonie i biegł wtedy z nami ostatni kilometr. Matthew przekazał mi czapeczkę bejsbolówkę z nadrukiem „We Walk, We Run, We Plunge, We Serve For a Better World” i powiedział „Mariusz to hasło powstało dzięki hasłu Lion Charity Run „We Run, We Serve”. To miłe, że nasz bieg i nasze jakże proste hasło, powiązane z „We Serve” mottem Lions Clubs, teraz jest inspiracją dla innych krajów. Tak to właśnie jest, członkowie Lions Clubs wymieniają się wzajemnie pomysłami, aby lepiej realizować misję „We Serve”.
Tuż przed naszym biegiem LCR 2024 Australia skontaktował się ze mną David Shane z LC Odessa w Kanadzie. To on wraz z kolegami gościł nas w Odessa podczas biegu z Chicago- Montreal w 2022 r. David prosił mnie o przesłanie życzeń z okazji 50. lecia jego klubu. Wysłaliśmy już życzenia z Sydney. Teraz wraz z IP Patti Hill, która też jest Kanadyjką, zrobiliśmy to razem z mety w Melbourne.
Ostatnie kilkaset metrów biegną z nami nasze koleżanki z Polski: Past Gubernator Ewa Hełka i Alicja Gach. Na mecie czeka na nas, jak zawsze z promiennym uśmiechem, nasza nowa Gubernator Małgosia Murawa- Świątkiewicz.
Uzyskaliśmy także poparcie następnego International President Brazylijczyka Fabricio Oliveira. Kto wie może w przyszłym roku pobiegniemy w Brazylii, aby w ten sposób uhonorować jego kraj pochodzenia i pomóc tam dzieciom?
Na poparcie IP Patti Hill możemy liczyć od wielu lat. Tę podpisaną przez nią koszulkę przeznaczymy na aukcję. Uzyskane fundusze pomogą dzieciom w Australii i Kambodży.
Ogromnie cieszymy się, że przebiegnięte kilometry zamieniają się w błyskawicznym tempie na fundusze pomocowe dla szkoły dla dzieci uchodźców Marri Mittagar w Sydney oraz dla dzieci w Kambodży.
Dzięki hiper aktywności naszych koleżanek i kolegów z Australii: między innymi Sallianne Mc Clelland, Johna Locyer i Teda Henebery zebraliśmy już ponad 25 000$. W tak szybkim tempie do takiego wyniku jeszcze nigdy nawet się nie zbliżyliśmy. Dzięki temu wspaniale pomożemy dzieciom w tych obu krajach!
Biegacze z LCR Happy Team zadeklarowali, że przebiegną na terytorium Australii 946 km. Wszyscy biegacze: Susanne Hindahl- Reede z Niemiec, Viktorija Yashchyk z Kanady, Sari- Elle Kraemer z Australii, Roman Monastyrskyy z Ukrainy oraz Kasia Barudin, Grzegorz Brodziak, Jacek Trębacki i Mariusz Szeib z Polski przebiegliśmy razem 1 000,5 km. Dystanse przebiegnięte przez poszczególnych biegaczy LCR Happy Team mieszczą się w przedziale od ponad 100 do prawie 150 km.
Przy okazji warto wspomnieć o Arku Dybcu, który od wielu lat biega w LCR Happy Team. Arek, tuż przed planowanym wyjazdem do Australii, otrzymał propozycję objęcia ważnej funkcji samorządowej. Nie mógł zacząć swojej kadencji od blisko 2. tygodniowego urlopu. W jego miejsce zgodziła się biegać w Australii Kasia Barudin. Arek jednak nie odpuścił. Codziennie biegał zdalnie razem z nami i przekazywał nam swoje rezultaty. Nazbierało się tego 125,25 km, a następnie w piątek dodał do tego jeszcze 255,9 km, które przebiegł wraz ze kolegami. Wszystko w intencji charytatywnej LCR 2024 Australia. Razem z Arkiem i jego kolegami przebiegliśmy więc 1382 km.
Ten bieg nie byłby możliwy, gdyby nie wszyscy, wcześniej wymienieni biegacze- to oczywiste. Wszystkim przekazujemy podziękowania i wielkie słowa uznania.
Nie byłby także możliwy, gdyby nie: John Lockyer, Sari- Elle Kraemer, Lorraine Barker, Sallianne McClelland, Ted i Pauline Henebery, Rosemary Chapmann, Elisabeth MacLean, Paul Lai, Patsy Lansdown i wielu, wielu innych naszych wspaniałych partnerów z Australii. Nie byłby możliwy, gdyby nie nasi sponsorzy: Texet Poland, Craft i Toyota Bońkowscy.
Przez cały ponad 1 000 kilometrowy bieg zachęcaliśmy do pomocy dla tych, których Lions Charity Run objął w tym roku swoją opieką: dla dzieci uchodźców w Australii i dzieci w Kambodży. Do tej pory największą darowiznę w wysokości 2 100 $ zrobił klub LC Goulburn.
DZIĘKUJEMY wszystkim darczyńcom, tym którzy wsparli nasz cel do tej pory i tym którzy do nas dołączą. Każda darowizna jest ważna.
Nie możemy przecież pomóc wszystkim, ale możemy pomóc chociaż komuś. Jeśli każdy z nas pomoże komuś, to razem pomożemy każdemu!
Jeśli ktoś chciały dołączyć do wspaniałego grona darczyńców zapraszamy do przelewu na konto Europejskie lub Australijskie
LC Poznań Rotunda
SWIFT (BIC) code: BREXPLPWMBK
mBank
PLN: PL98 1140 2004 0000 3802 7654 1327 (IBAN)
EUR: PL42 1140 2004 0000 3012 0627 6184 (IBAN)
USD: PL37 1140 2004 0000 3212 0627 6176 (IBAN)
Note: „LCR 2024 Australia”
Dziękujemy w imieniu całego Lions Charity Run Happy Team. WE RUN WE SERVE!
Mariusz