Relacja / Relation
Dzień 9, 4.07.19 Wenecja- Werona 120 km
Pierro z Carol pożegnali nas sutym śniadaniem. Musi wystarczyć na 120 km. Rozmawialiśmy z niepełnosprawną Elizą mieszkającą w Casa Anna. Eliza to mistrzyni Włoch w kajakach. Życzy nam powodzenia.
Biegniemy w kierunku Werony- żar leje się nam na głowy. Ok 1 km przed Piazzale del Cimitero czeka na nas grupa 30 biegaczy. Są w różnym wieku ale wszyscy pełni entuzjazmu. Zakładają nasze koszulki i razem biegniemy do Piazza Barbieri.
Wbiegamy na płac koło rzymskiego amfiteatru. Jest pełen ludzi, siedzą przy stoliczkach w dziesiątkach kawiarenek. Nasza zgraja biegnąca w równych jaskrawych koszulkach, z flagami Polski, Włoch, Unii Europejskiej oraz organizacji Lions, skandująca głośno „We Run We Serve”, budzi zrozumiałą sensację. Podchodzą do nas ludzie, pytają o cel, gratulują, robią sobie z nami zdjęcia.
W zabytkowym, przepięknym budynku władz miasta czeka na nas vice mer Filippo Rando. Widzieliśmy się z nim w kwietniu, teraz serdeczności nie ma końca. Jesteśmy przyjmowani w przepięknej sali obrad gdzie opowiadamy raz jeszcze o ideach biegu, o jego historii, o jego celach charytatywnych. Mamy już pierwsze deklaracje wpłat na tegoroczny cel charytatywny. Atmosfera wspaniała.
Gian Andrea Chiavegatti, organizator naszego pobytu w Weronie jest już w Mediolanie. Pojechał tam jako woluntariusz, tak jak Anna Dessy i 1000 innych Lionów z Włoch aby wesprzeć organizację Konwencji Światowej. Pod jego nieobecność rolę naszego gospodarza przejmuje Giovanna Leardini wspierana przez młodziutką bardzo zaangażowaną Clarissę Tomiolo. Giovanna to kobieta dynamit. Biegnie z nami ostatnie 2 km. Choć jej angielski ogranicza się do kilku słów rozumiemy się doskonale, bo śmiejemy się z jej kawałów.
Finał już jutro, Mediolan na wyciągnięcie stopy